Akcja reanimacja - wskrzeszam wakacyjny nastrój i przedłużam agonię
lata. Przynajmniej do poniedziałku. A potem niech się dzieje co chce...
Wrzesień rządzi się dla mnie już jesiennymi prawami. W Tihany zaś
rządził rwący potok turystów, mit o cudnej lawendzie i pobliski
Balaton. To urocze miasteczko uratowało jak dla mnie reputację tego
ostatniego. Bo gdybym kiedykolwiek miała wrócić nad Balaton to tylko do
Tihany. Miasteczko z bogatą opcją dla turystów, w klimacie "kicz
kontrolowany". Paprykowe wieńce, lawendowe mydełka, kubki, kubeczki,
spodeczki... Poddaję się!!! Naprawdę ładne. Nawet gdybym bardzo chciała
popsioczyć, że wiocha, że tandeta, że istny bazar.... Po prostu mi się
podobało :) No mucha nie siada!
Marta
0 komentarze:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedzenie Zakładników Codzienności oraz za Twój komentarz