
Długo dojrzewałam do tej zupy. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że zabierałam się do niej jak pies do jeża.... Pierwsza dynia - bez owijania w bawełnę - po prostu zgniła... Aż wstyd się przyznawać do takiego marnotrawstwa. Skruszona, obchodziłam dynie szerokim łukiem, wręcz trzymałam się od nich...