Rozpoznaję przeciwnika. Badam, czy skórka jest odpowiednio sprężysta, a kolor ma wystarczającą dawkę słońca. Zahaczam o egzotyczną nazwę - wnikam w rodowody. Owiana nutką tajemnicy nie pozostawia mi wyboru - meczę googla, wypytuję, jestem dociekliwa- jak nigdy. Opracowuję misterny plan podbicia kubków smakowych. To ma być zupa, co wystrzeli nas w kosmos. Nie poddam się łatwo, zgłębię recepturę, rozpracuję proporcje, jak trzeba pojadę do Tunezji po pachnące przyprawy ( ok - przesadzam :). Nie pokonają mnie moje własne stereotypy ( zupa dyniowa jest mdła i nijaka). Nie pokona mnie jej mało interesująca nazwa ( dynianka). Nic mnie nie pokona, dopóki sama, na własne oczy ( a raczej język) nie przekonam się jak jest. Zbieram pomysły i inspiracje. Rozważam imbir albo mleczko kokosowe. Szukam przepisu. A zupa- to be continued !!!
Chętnie poczytam jakiekolwiek podpowiedzi co do przepisu. Może ktoś zechce pomoc mi rozprawić się z dyniowymi stereotypami :)
Marta
Nigdy nie jadłam takiej zupy, ale chętnie spróbowałabym :). Powodzenia w szukaniu przepisu :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:) jak znajdę sensowny, to go to pokażę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam:-) jak tylko zaczyna się sezon, często gości na moim stole, z dodatkiem niewielkiej ilości imbiru oraz ostrej papryczki, wychodzi bardzo smaczna :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam zupy dyniowej. :) Ale muszę niebawem zrobić!
OdpowiedzUsuńWhat a lovely and inspiring blog you have. Love how you set your pictures!
OdpowiedzUsuńAll my best from Austria and a happy happy time
Elisabeth
:)) Oj chętnie zjadłabym taką zupkę:) Niestety nic nie podpowiem bo zupy z dyni jeszcze nie robiłam. Zdjęcia świetne!:)) Uściski przesyłam:))
OdpowiedzUsuń