8 lip 2014

Sweet escape

"Wszystko co dobre szybko się kończy" swym pesymistycznym przekazem niejednemu z nas dorzuca gorzką pigułę do słodkiego drina, sączonego leniwie przez różową słomkę. Na szczęście " wszystko co złe kiedyś przeminie". Tym sposobem przetrwałam dzisiejszą nader meczącą podroż, nie sfiksowałam, a jakże-skorzystałam  nawet z darmowej herbatki od PKP. Pozostaję jednak w klimacie sarkastycznego humoru, opcji "pani niedotykalskiej", niedotlenionej mózgownicy i przekrwionych oczu. Gdyby istniała opcja wymazywania wspomnień, kto wie, czy nie skorzystałabym z niej dzisiaj. Bo z poszanowaniem całej dobroci mego życia, ostatnie 4 godziny wolałabym sobie zdilitować. W zamian za to podjęłam jednak próbę wskrzeszania tego co dobre z mojego twardego dysku, wspomagając się delikatnie  gorszej jakości dyskiem komputerowym. Bo co jak co, ale w swój mózg wierzę niezmiennie. Bo choć technologia nie jest najnowsza ( trzydziecha), ma jednak całkiem dobre parametry. Zamykam zatem oczy i odtwarzam sobie sobotnią sweet escape... Plastry na stopach dodają pikanterii moim wspomnieniom. Pierwszy raz widziałam śnieg w lipcu i poczułam się , jakbym całe życie spędziła w Kalifornii. Wdrapałam się na kolejny w życiu ponad-dwutysięcznik, doceniłam swoje  silne udo ( silne czytaj : odbiegające od wymarzonego :) ), złaziłam się za wszystkie czasy ( czytaj: do następnego weekendu), zmęczyłam fizycznie i odpoczęłam psychicznie. Ostatnie 4 kilometry znad Morskiego Oka do parkingu przedreptałam sobie w samych skarpetkach, a przez głowę przemknęła mi nawet myśl, że może czas spróbować chodzić po ogniu :). Reasumując - góry dają niesamowitego motywacyjnego kopa! 









Marta 

Related Posts:

  • Czerwcowy niż Lato chwilowo wywietrzało mi z głowy - to musi być niż znad Skandynawii  albo Syberii. Opieram się jak mogę  tym wahaniom temperatur, ale z… Read More
  • Tak pachnie jesień ... O czym tu dzisiaj? Garstka słów na temat tego i owego, ale w sumie żadnych konkretów. A we wszystkich poradnikach dla blogujących piszą, aby nie pi… Read More
  • Szyte na miarę Popołudnie, a teraz wieczór uszyte na miarę... Dla mnie makaroniki ( zwane też makaronami)... Dla niego nowa płyta Floydów. Pewnie nauczyłabym się … Read More
  • Papieroholizm Czymże byłaby moja egzystencja bez papieru? I wcale nie mam tu tylko na myśli potwierdzenia mych narodzin, lat temu  30, w formie dokumentu ze… Read More
  • Bezwstydnie wspaniały dzień... To był bezwstydnie wspaniały dzień... Cieplutko jak we wrześniu - tylko bardziej kolorowo, wciąż złociście. Poprzez łyse konary drzew prześwitywało b… Read More

4 komentarze:

  1. Zazdroszczę wycieczki, ja już strasznie dawno nie byłam w Tatrach. Piękne widoki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz fajnie.. Ja tez chcę tam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety nie dojechałam tam w czasie mojej wizyty w Zakopanem, ale za to mam po co wrócić. Cudownie tam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uwielbiam góry, im wyzsze tym lepiej :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedzenie Zakładników Codzienności oraz za Twój komentarz