Nastały dni wirtualnej ciszy, nie mające jednak wiele wspólnego z wewnętrznym wyciszeniem. Wręcz przeciwnie - święta minęły mi w gwarnej i wesołej atmosferze, a na horyzoncie już tuż tuż sylwestrowe, mam nadzieję całonocne szaleństwo. Głowa zajęła się nadprodukcją planów na nowy rok. W spisie treści znalazłyby się i te dotyczące zdrowego odżywiania się i nauki języków obcych, czy wymarzonych podroży. Zdrowy rozsądek czuwa jednak nad wszystkim i doradza, aby po prostu cieszyć się życiem ( czyli jak zwykle) i robić swoje. Z ustaleniem - rzecz jasna - kilku priorytetów. A te lokują się w myślach już od dłuższego czasu. Zatem, mam w planach na przyszły rok co najmniej dwie wyprawy w Tatry - bardzo chcę wejść po raz pierwszy na Rysy oraz wczesną wiosną zobaczyć hale pełne krokusów. Poza tym koniecznie chciałabym powtórzyć rowerową wyprawę w Bieszczady, która była wspaniałą przygodą i okazją do sprawdzenia własnych sił i determinacji w 2013 roku. Ostatni z planów, dosyć odległy w czasie - wymagający jednak wcześniejszych przygotowań - to udział w ogólnopolskim dyktandzie, organizowanym prawie co roku w katowickim Spodku. W tym roku zbyt późno wysłałam swoje zgłoszenie i nie było już wolnych miejsc, ale w przyszłym będę miała to na uwadze odpowiednio wcześnie. Czy coś jeszcze? Zdecydowanie tak! Niedługo minie rok jak narodziło się moje Zakładnikowe dzieciątko i chyba najwyższa pora dać mu trochę więcej uwagi, wprowadzić jakieś zmiany, coś ulepszyć. W głowie dudni mi pytanie, czy dam sobie z tym radę sama oraz jak się za to zabrać...
http://www.vtwonen.nl/ |