29 gru 2014

Plany, zamierzenia i życzenia dla Was na Nowy 2015 Rok

Nastały dni wirtualnej ciszy, nie mające jednak wiele wspólnego z wewnętrznym wyciszeniem. Wręcz przeciwnie - święta minęły mi w gwarnej i wesołej atmosferze, a na horyzoncie już tuż tuż sylwestrowe, mam nadzieję całonocne szaleństwo. Głowa zajęła się nadprodukcją planów na nowy rok. W spisie treści znalazłyby się i te dotyczące zdrowego odżywiania się i nauki języków obcych, czy wymarzonych podroży. Zdrowy rozsądek czuwa jednak nad wszystkim i doradza, aby po prostu cieszyć się życiem ( czyli jak zwykle) i robić swoje. Z ustaleniem - rzecz jasna - kilku priorytetów. A te lokują się w myślach już od dłuższego czasu. Zatem, mam w planach na przyszły rok co najmniej dwie wyprawy w Tatry - bardzo chcę wejść po raz pierwszy  na Rysy oraz wczesną wiosną zobaczyć hale pełne krokusów. Poza tym koniecznie chciałabym powtórzyć rowerową wyprawę w Bieszczady, która była wspaniałą przygodą i okazją do sprawdzenia własnych sił i determinacji w 2013 roku. Ostatni z planów, dosyć odległy w czasie - wymagający jednak wcześniejszych przygotowań - to udział w ogólnopolskim dyktandzie, organizowanym prawie co roku w katowickim Spodku. W tym roku zbyt późno wysłałam swoje zgłoszenie i nie było już wolnych miejsc, ale w przyszłym będę miała to na uwadze odpowiednio wcześnie. Czy coś jeszcze? Zdecydowanie tak! Niedługo minie rok jak narodziło się moje Zakładnikowe dzieciątko i chyba najwyższa pora dać mu trochę więcej uwagi, wprowadzić jakieś zmiany, coś ulepszyć. W głowie dudni mi pytanie, czy dam sobie z tym radę sama oraz jak się za to zabrać...

http://www.vtwonen.nl/

19 gru 2014

Jak skutecznie stawiać sobie cele

A może - zamiast o tej wrednej wadze i o tłuszczyku na boczkach - pomyśl, że tu chodzi o Twoje zdrowie...

Plany,  manifesty zmian i wielkich kroków  do przodu, całoroczne rozliczenia i punktowania siebie za kolejne pozycje skreślone z tych wszystkich "wish-list" i innych "to-do". Decyzje, czy odhaczamy, czy może od -ptaszkujemy? A może jednak stary, dobry iksik najlepiej się sprawdzi w tym całym podsumowaniu - co wyszło a co nie wyszło z tych noworocznych planów i postanowień. Noworocznych - ubiegłorocznych...   Bierzemy rok pod lupę, bierzemy też siebie. Przecież w styczniu było jeszcze tyyyyle czasu, a potem trzask - prask i znowu pieczesz te choinkowe pierniczki i stroisz się na Sylwestra w dyżurne cekiny. Kto rok w rok ma pewne żelazne pozycje na tych swoich listach, ręka w górę. Pozycje, które trzymają się tak dobrze nie tylko ze względu na ich wagę, ale główne na naszą opieszałość w ich realizowaniu. W takim razie po co je tam wpisujemy? Po co rok w rok wałkujesz te 5 kilo, zamiast cieszyć się pełnią pełniejszego ciała? Dlaczego tak bardzo zależny Ci na konwersowaniu po włosku czy angielsku - w zamian za to możesz przecież celebrować piękną polszczyznę i zachwycać się literaturą staropolską. Czy na prawdę zależy Ci na tym by chodzić na siłownię? A może rzeźbę ramion trenujesz przy domowym sprzęcie w postaci mopa lub odkurzacza. Chcesz skończyć z tym bezsensownym przepisywaniem zeszłorocznych  postanowień  w nowe notesy i zeszyty? Poczytaj jak skutecznie  stawiać sobie cele,



http://www.onlydecolove.com/


15 gru 2014

Świąteczne rośliny doniczkowe + małe diy

Zabawne, jak człowiek zamyka się czasem w różnych dziwnych przekonaniach i zasadach... Nawet jeśli  rzecz tyczy się spraw bardzo błahych - w tym przypadku  kwiatów. I wcale nie mam tu na myśli łamania zasady, że kwiaty zdecydowanie wręczamy pąkami  do góry (a z tymi, którzy wolą, aby obserwowały czubki ich butów nie zamierzam dyskutować). Chodzi o hiacynty.  One od zawsze kojarzyły mi się z wiosną  i chmarami  pszczół i trzmieli, które w kwietniu i maju zabierają się do poważnej pracy zapylaczy. Hiacynty i Boże Narodzenie nigdy razem nie występowały w mojej wyobraźni. Hiacynty to Wielkanoc, koniec i kropka... Wszystko zmieniło się w tym roku. Czytając lub tylko oglądając rożne strony w sieci, już w listopadzie niejednokrotnie napotykałam na zdjęcia wyłaniających się z pokaźnych cebul soczyście zielonych liści. I choć na początku trochę mi nie pasowały do jesiennej aury, dosyć szybko zmieniłam zdanie. Czemuż by nie dostarczyć sobie trochę wiosennego, upajającego zapachu  w samym środku zielonej posuchy?  Tak też zrobiłam - i od kilku dni cieszę się moimi pierwszymi zimowymi hiacyntami. Przyglądam się  ich malutkim kielichom, dotykam woskowanej faktury, wciągam głęboko w nozdrza ożywczy, słodki zapach.  Ale się  cieszę , że porzuciłam te stare głupie zasady...



14 gru 2014

Jak wykorzystać dni, które pozostały do świąt... ( i konkurs)

Dni, które pozostały do świąt, można już odliczać na palcach... Wprawdzie ta arytmetyka wciąż wymaga dwóch rąk, ale ani się obejrzę a zostaną tylko wspomnienia o przedświątecznych przygotowaniach. A mój ulubiony barszczyk  - chociaż gotowany  w wielkim garze - sięgnie poziomu dna ... To zdecydowanie jeden z najsmutniejszych momentów podczas świąt :) Po ostatnim fantazjowaniu o dzikich plażach i palmach, o których pisałam kilka dni temu, dzisiaj znów wtopiłam się w świąteczny deseń. Na chwile zgubiłam w jedlinowym gąszczu tuż przed jednym z supermarketów i poudawałam, że ta "kraina" to Narnia. Poczułam się jak dziecko, buszując wśród tysięcy choinkowych ozdób i przypomniałam sobie jak dawniej robiłam "brokat" z potłuczonych bombek. Tęsknie wypatrywałam jakichkolwiek oznak śniegu, ale tylko deszcz nieubłaganie bębnił w szyby samochodu. Pewnie w ramach zimy jutro będzie gołoledź - ale zawsze  można poudawać, że to wyczekiwana świąteczna ślizgawka.



13 gru 2014

Konkurs Świąteczny!!

 

Taki czas w roku - Czas Obdarowywania... Ja również mam coś dla Was! W moim pierwszym w blogowym życiu konkursie przygotowałam to, w czym jestem dobra i co bardzo lubię robić - naszyjniki. Dodatkową niespodzianką jest to, że naszyjniki są dwa, a szczęśliwy zwycięzca bedzie mógł wybrać jeden z nich.

 

 Pierwszy: klasyczny, perełkowy naszyjnik ( szklane perełki w kilku rozmiarach i kolorach)- bardzo elegancki i kobiecy. Będzie pięknie prezentował się nie tylko z małą czarną, ale również z marynarką, prostym t-shirtem  i dżinsami. Ponadczasowy i nieśmiertelny przynajmniej od czasu Coco Chanel, która tak mocno rozsławiła taki rodzaj naszyjnika.

Drugi - długi, wiszący - z granatowym chwostem na końcu i ceramicznymi koralami.



7 gru 2014

Muffiny owsiane ze świeżą żurawiną

Skusiła mnie kolorem. We wszechobecnej szarzyźnie wszystko co wibruje czerwienią lepi mi się do rąk i chce przyjść ze mną do domu. Jabłka, granaty, a teraz żurawina. Kwaśna tak, że wykręca ryjek na boki, a ręce kieruje w stronę łychy z cukrem. Nieustępliwie i zajadle kwaśna! Postanowiłam  złamać jej  trudną naturę, przedstawiając jej  słodsze okoliczności. W ten sposób właśnie powstały pyszne muffiny owsiane ze świeżą żurawiną.  Jak się ta panna tam rozpanoszyła, mówię Wam! W pracy zespołowej jest niewątpliwą liderką, skupiającą wokół siebie pozostałe towarzystwo. Charyzmy jej nie brakuje do przewodzenia w tym  muffinowym komplecie. Płatki owsiane i żytnie, a nawet siemię lniane spuszczają trochę z tonu i zgadzają się być w cieniu tej małej żurawinki.  Ona zaś po upieczeniu uzyskuje doskonałą  równowagę w smaku, pomiędzy kwaskowatością nadmierną a miłą dla języka.  Spieszcie się zanim amatorzy dziczyzny nie przerobią jej na wytrawne konfitury - w  takiej postaci jest pyszna! 




6 gru 2014

"Migracje" Mela Koteluk - recenzja

Dorośli wcale nie muszą być tacy grzeczni by ściągnąć do siebie Mikołaja. Po osiemnastce  życie rządzi się przecież innymi prawami... To może i Mikołaj przychodzi trochę inny, taki od dorosłych... Jest wyrozumiały dla większych i mniejszych grzeszków, dla niechodzenia spać po dobranocce i jedzenia lodów na śniadanie. Przymyka oko na fanaberie, pozwala słuchać muzyki tak głośno, że aż trzeszczą ściany i oglądać horrory do 12 w nocy. Nie musimy tłumaczyć mu się z pomalowanych na czerwono paznokci ani tuszu na rzęsach. Nie wymaga od nas ubierana się jak na ludzi przystało, pozwala farbować włosy na zielono i niebiesko i wbić kolczyk w nos. Nie powie nam przecież, że tak nie wypada... Bo pociągniemy go z przekorą za brodę i jeszcze się okaże, że doklejana...



5 gru 2014

Książki kulinarne idealne na prezent

Zwykle zbyt późno rozpoczynam sklepowo-prezentowy maraton, na czym cierpią nie tylko moje nogi, ale i głowa. Siwizna  grasuje już nie tylko po moich skroniach - powoli acz sukcesywnie rozprzestrzenia się w wyższe partie obciążonej świątecznym stresem makówki. W wielkim pędzie próbuję  wtedy  upolować coś do ubrania na świąteczną wieczerzę, a w przypływie  energii nawet na Sylwestra. Miotam się między ciuchami, regałami pełnymi książek a perfumeriami - mam odciski na stopach, szum w uszach i lekko ogołocone konto :) W nozdrzach świdruje mi syntetyczny zapach jedliny i pierników, pod nosem nucę świąteczne,  popowe hiciory sprzed kilku dekad. Czuję się tym wszystkim trochę oszołomiona -na wpół radosna i podniecona, na wpół zmęczona i przesycona do granic możliwości  tym wszechobecnym trąbieniem o świętach i ciągłym  potykaniem się o panów Mikołajów... W gorączce poszukiwania prezentów, z perlistym potem na czole i ciężkimi siatami w dłoniach, możemy czasem zgubić to, co najważniejsze... Przesłanie obdarowywania ważnych dla  nas osób tym, co  bliskie ich sercom, gustom, lub zwyczajnie zapotrzebowaniu. Sama sobie funduję ten bardzo niepożądany stan rok w rok. W tym roku - wbrew tradycji - rozpocznę trochę wcześniej :)