25 mar 2014

Jak przygotować się do remontu

R-e-m-o-n-t. Ostatnio nasze słowo-klucz. Esencja dni i nocy. Nie zdziwię się, jak za jakiś czas zza winkla wyskoczy na mnie jakiś wałek do malowania albo ulicą pogoni mnie  pucha farby. Wszystko przesiąknięte jest remontem. Ubrania, fryzury, myśli...Emocje skaczą jak na trampolinie - od euforii ( że wreszcie własny kąt) - po wkurzenie ( że u licha - dlaczego  tak trudno kupić szafkę pod umywalkę nablatową?). W kastoramach czy jakiś innych lerojach poeci dorzucają swoje trzy grosze przy regałach z farbami. Zatem w salonie po ścianach będą nam dryfować kry poganiane morską bryzą, a w sypialni rozłożymy się pod arktycznym niebem. Z tym niebem w sypialni to wiążę wielkie nadzieje na przyszłość dalszą i bliższą i myślę, że frywolne dusze w nas ożyją, jak już odkurzymy się z wszędobylskiej mączki ( produkt uboczny gładzi gipsowych). Tymczasem podłogi dopominają się o swoją porcje uwagi - a przed nami niezwykła sposobność do przyswojenia sobie nowej umiejętności - kładzenia paneli podłogowych. Dni lecą jak szalone, tak im spieszno do kwietnia. Mi w tym roku jakoś do tego kwietnia nie po drodze i poproszę o wydłużenie marca. A tu jak na złość jeszcze mi godzinę urwą w tą sobotę! Decydenci - a propos jak trudno być decydentem w kwestii aranżacji mieszkania. Tysiąc pięćset sto dziewięćset wzorów, próbek, obić, tapicerek...rozterek. W głowie mam bałagan od tego remontu nie mniejszy niż w mieszkaniu. Poprzeczkę sobie postawiłam wysoko -  mam coś na kształt powidoków - na których cudne, przestronne i jasne wnętrza z najpiękniejszymi aranżacjami.  Prześladują mnie te obrazy, atakują pod prysznicem i w piekarni, a najmocniej w tych wszystkich "salonach meblowych", gdzie to co jest boleśnie ściera się z tym, czego nie ma  na żywo (a w mojej głowie niczym iście platońska idea sobie bardzo wygodnie egzystuje). Jak już do filozofii doszło, to przy remonice sprawdza się taka :



19 mar 2014

Naszyjnik w stylu marynarskim DIY

Chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Kusił kotwicami, muszelkami i piaskiem. Wciąż  się naprzykrzał i gderał, że forma zwiniętych w kulkę sznurków już mu nie leży, że chce żyć inaczej, bardziej wytwornie. Bo niby jakaś Chanel i jakieś marynarskie style. I że szał na to już od maja do końca września... I że do bieli i do granatu (do czerwieni też ujdzie)...  To go wreszcie machnęłam.  Naszpikowałam złotem i jest. Coś mi tam jeszcze marudzi pod nosem o poprawkach. Wielkie paniczysko! Ach te francuskie rodowody :)




11 mar 2014

#TROPY

Wtorkowe zadanie domowe odrobione! Bez zbędnych i przydługich wstępów ( po prostu weny brak...) przedstawiam dzisiejszą odsłonę tropów. Przewietrzałam łepetynę przez dwa dni,  nasycałam wzrok błękitem, sklinałam trochę pod nosem na zimowe puchy wciąż tkwiące na mym grzbiecie. No i ma być lepiej... Boćków jeszcze nie zarejestrowałam, ale wiosenne natchnienie już do mnie napływa :) Enjoy!

1. Oglądając TAKIE zdjęcia po raz kolejny zachwycam się tym  jak świat jest wspaniale różnorodny. Tradycyjne zajęcia czy wręcz rytuały, charakterystyczne dla rożnych nacji, nieodmiennie zachwycają mnie swoją tajemniczością, czasem porażają brawurą, innym razem po prostu śmieszą lub wkurzają. Spójrzcie jak zbiera się miód daleko, daleko stąd...



10 mar 2014

Przepis na tartę cytrynową

Odurzona zapachem, tęsknie wyczekiwałam końca. Kukałam co 5 minut w czarne czeluście piekarnika.  Wcisnęłam nawet nieuzbrojonego  palucha w puszysty, gorący, cytrynowy kremik.  Po głowie chodził mi niecny plan pożarcia Królowej w ramach obiadu ( plus na deser). Bestialskie zapędy hamowała wizja zbliżających się gości.  Nieświadomy moich wewnętrznych konfliktów Tomasz,  krzątał się dzielnie po kuchni, walcząc z  łososiem. Wreszcie Jej Wysokość, w pełni chwały, wyjechała z gorących klimatów piekarnika wprost na kuchenny stół, by następnie - przystrojona delikatnym kremikiem z mistrza Mascarpone - podbijać  kolejne podniebienia. Podboje poszły jej całkiem sprawnie - do sesji zdjęciowej cudem uchował się tylko jeden kawałek :)




6 mar 2014

Kuchnia

Co za miesiąc! Miesiąc dopinania ciasnego budżetu na naszej wcale nie chudziutkiej wyobraźni. Po kolei chcą pchać się do domu: szafy, kanapy, dywany, lampy, obrazy... Stół i krzesła gonią na czterech nogach i drą się, że pragmatyzm... Ze trzeba najpierw mieć gdzie posadzić cztery litery i postawić talerz. A mi po głowie już chodzą jakieś kryształowe lustra, mięciutkie dywany... Co za wariatka tam siedzi, w tej głowie? Przegania po kątach pragmatyzm. Robi miejsce na widoki rodem z Elle Decor czy jakiś innych Home Magazinow... To mieszkanie to wielkie, kreatywne wyzwanie. Taka tabula rasa. Krok po kroku - decyzja po decyzji - drobnym maczkiem zapisujemy na tej karcie przepis na nasze wnętrze doskonałe. Bez dramatycznych zwrotów akcji. Jakie to wspaniałe - mieć podobny gust :)

p.s. kuchnia będzie szara Lidingo :)



3 mar 2014

#TROPY

Radar na to co piękne, oryginalne, niepowtarzalnie, działa u mnie nad wyraz sprawnie. Moje zręczne paluszki potrafią przeczesać tonę ciuchów w lumpeksie, aż natrafią na zwiewny i delikatny jedwab, mięciutką angorę lub lekko szorstką wełnę. W rozległym, i jakże w pełni oddającym znaczenie powiedzenia " mydło i powidło" asortymencie TK Maxx, zwykle również wypatrzę jakąś perełkę. Tak było wczoraj - to wielkie żółte coś, to nie karykaturalnych rozmiarów ananas lub cytryna, a wielka donica za cale 34,90 :) Rezerwuję jej miejsce w nowym salonie, gdzie od kwietnia będzie dumnie służyć za schronienie moim ukochanym Zamioculcasom. Spójrzcie co jeszcze u mnie nowego :)