10 lis 2014

Szyte na miarę


Popołudnie, a teraz wieczór uszyte na miarę... Dla mnie makaroniki ( zwane też makaronami)... Dla niego nowa płyta Floydów. Pewnie nauczyłabym się teksów na pamięć w kilka dni, gdyby jeszcze te teksty tam były :) Butelka wina, może dwie... Nie musiałam lecieć do Paryża po te chwile przyjemności i szczęścia. Bo szczęście jest blisko, tuż za rogiem, a nawet na wyciągnięcie ręki. Miłego wieczoru :)

p.s. Wyszło patetycznie i ckliwie... Ot, cała moja natura :) Aby utrzymać odpowiednie ph tego bloga dodam, że po obiedzie był mega stos brudnych naczyń, a jutro malujemy pokój.











Filiżanka - Zara Home

poducha  - Jysk



pled - szmateks








Powyżej moje ulubione miejsce do leżakowania ( popołudniowego). Poduchy są z Jyska, w promocji za 35 zł jedna. Pled upolowany w szmateksie. Takie same, tylko o połowę mniejsze widziałam w Ikei.

pozdrawiam

Marta

5 komentarzy:

  1. Masz całkowita rację-szczęście jest na wyciągnięcie ręki:-) Tak bliziutko! Co tam naczynia i malowanie!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  2. O jak cudnie :). Robiłaś makaronki? Wow, ja się jeszcze za nie nie zabrałam, ale wypadałoby :).
    Piękne zdjęcia i atmosfera :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie robiłam, to dla mnie wyższa szkoła jazdy. kupiłam gotowe :)

      Usuń
  3. aż zgłódniałam :D nigdy takich nie jadłam, ale wygladają przepysznie :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedzenie Zakładników Codzienności oraz za Twój komentarz