Popołudnie, a teraz wieczór uszyte na miarę... Dla mnie makaroniki ( zwane też makaronami)... Dla niego nowa płyta Floydów. Pewnie nauczyłabym się teksów na pamięć w kilka dni, gdyby jeszcze te teksty tam były :) Butelka wina, może dwie... Nie musiałam lecieć do Paryża po te chwile przyjemności i szczęścia. Bo szczęście jest blisko, tuż za rogiem, a nawet na wyciągnięcie ręki. Miłego wieczoru :)
p.s. Wyszło patetycznie i ckliwie... Ot, cała moja natura :) Aby utrzymać odpowiednie ph tego bloga dodam, że po obiedzie był mega stos brudnych naczyń, a jutro malujemy pokój.
Filiżanka - Zara Home |
poducha - Jysk |
pled - szmateks |
Powyżej moje ulubione miejsce do leżakowania ( popołudniowego). Poduchy są z Jyska, w promocji za 35 zł jedna. Pled upolowany w szmateksie. Takie same, tylko o połowę mniejsze widziałam w Ikei.
pozdrawiam
Marta
Masz całkowita rację-szczęście jest na wyciągnięcie ręki:-) Tak bliziutko! Co tam naczynia i malowanie!
OdpowiedzUsuńUściski
O jak cudnie :). Robiłaś makaronki? Wow, ja się jeszcze za nie nie zabrałam, ale wypadałoby :).
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i atmosfera :)
Pozdrawiam cieplutko :)
nie, nie robiłam, to dla mnie wyższa szkoła jazdy. kupiłam gotowe :)
Usuńaż zgłódniałam :D nigdy takich nie jadłam, ale wygladają przepysznie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
i są i to bardzo!
Usuń