Dokładnie tak jak w tytule. Jeśli chcesz odciążyć głowę - zajmij czymś ręce. Czas zdecydowanie szybciej wtedy płynie. Sam proces tworzenia czy wykonywania czegokolwiek daje poczucie siły i sprawstwa.
A efekty niejednokrotnie szybko działają terapeutycznie.
Za naszyjnikami, które przedstawiam w tym poście, stoi krótka historia. Oczywiście - impulsem do ich stworzenia była moja przeogromna miłość do biżuterii wszelakiej maści, jak również dosyć spory zapas materiałów. Ale nie tylko to. Kiedy w grudniu wylądowałam na niespodziewanych L4 związanym z koniecznością wykonania dosyć stresujących badań ( tzn. wyniki badań mogły być bardzo stresujące ), po prostu musiałam się czymś zająć. Gdy wszystkie medyczne aspekty były już za mną i pozostało mi tylko czekać na wyniki - zajęłam się tworzeniem. Dla odciążenia umysłu od nieustannego wałkowania - a co będzie jeśli... Konieczność skupienia się na poszczególnych etapach pracy była dla mnie wtedy wybawieniem. Bo co jak co, ale w kwestii zdrowia - nawet cała wiedza psychologiczna dotycząca mechanizmów stresu idzie w zapomnienie...
Wszystko skończyło się dobrze. A ja doszłam do wniosku, że moim alternatywnym zajęciem mogłoby być... tworzenie biżuterii :) Poniżej prezentuję Wam kilka dużych naszyjników diy.
Numer jeden - kolorowy naszyjnik wyszywany pastylkami howlitu
Numer dwa - naszyjnik z różowego kwarcu tzw. sieczki
Numer trzy - naszyjnik z kamieni naturalnych i masy perłowej
Marta
Mieć talent O.O To musi być miłe. Przepiękna terapia :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie możesz zająć się tylko tym:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę talentu! Naszyjniki są prześliczne. :)
OdpowiedzUsuńDrugi mi się najbardziej podoba, a pierwszy ma super dobrane kolorki :)
OdpowiedzUsuńjakie piękne <3
OdpowiedzUsuńładne :)
OdpowiedzUsuńPierwszy jest tak piękny, że aż nie wiem, co powiedzieć! Te kolory! Ta misterność!
OdpowiedzUsuńCudo:)
OdpowiedzUsuńA teraz zbieraj zamówienia :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz do tego reke. Sa piekne! Uwielbiam tego typu naszyjniki. Zazdroszcze talentu :)
OdpowiedzUsuń