Alfabet lata... Cudownie ciepłe dni, przykrótkie noce i kołdry, odliczanie godzin do urlopu, paciorki czerwonych i czarnych porzeczek, papierówki... Bikini, palce poplamione borówkami, piegi, muszelki poupychane po kieszeniach, letni romans i nieletnie fiu-bździu w głowie... Rozgrzany asfalt, trampki i espadryle, wyjście nad rzekę, wczasy pod gruszą, miód lipowy... Lato potrafi zawrócić w głowie, odebrać rozum, albo dać pstryczka w nos i spuścić wiadro wody na łeb w nadbałtyckich kurortach... Każdy ma swój alfabet lata - spisywany przez tyle lat ile mamy.
Mój alfabet lata.
A jak arbuz. Bardzo żałuję, że nie mam go teraz w lodówce, schłodzonego i soczystego. To iście wakacyjny owoc, kto nie lubi arbuzów?
B jak borówki. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie myśl, aby pojechać do lasu na borówki i narwać przynajmniej jeden słoik. A potem zasypać cukrem i poczekać aż puszczą sok. Mniam! Dawno, dawno tak robiła babcia i mama.
C jak Chorwacja. I Wakacje 3 lata temu. Piękne zachody słońca, romantyczne spacery nad morzem, mrożące krew w żyłach drogi, i niezapomniany Dubrownik. Chciałabym tam kiedyś wrócić.
D jak deszcz meteorytów. Zawsze w sierpniu. Zawsze z Lidką. Przygotowywania do obserwacji bywały dłuższe niż one same. Ach, te nasze temperamenciki :)
E jak espadryle. Ulubiony model butów na lato.
F jak festiwal. Nigdy nie byłam na festiwalu muzycznym, ale niesamowicie kojarzą mi się one z latem. To musi być świetne doznanie, może kiedyś Opener?
G jak grzybobrania. Wyskakiwanie z łóżka z samego rana i wyścigi, kto będzie pierwszy na górce i dobiegnie do sprawdzonych miejsc. To jeden z licznych uroków mieszkania blisko lasu.
H jak Hel. Nad polskim morzem właśnie tam podobało mi się najbardziej.
I jak impuls. Do zmian, do zaczynania czegoś nowego. Lato to ten czas kiedy mi się chce!
J jak Justina Timberlake i koncert w ubiegłym roku w sierpniu. Jedno ze spełnionych koncertowych marzeń. Och, ileż ich jeszcze zostało :)
K jak kajak. Nigdy nie płynęłam kajakiem. Marzy mi się spływ Sanem, który jest bardzo malowniczą rzeką.
L jak Lesko. I wakacje u babci. W tym roku minie 19 lat od ostatnich... Wielu jeździło na wakacje na wieś, a mnie było odwrotnie.
Ł jak ławka, choćby i pod blokiem. Nie ma to jak wyjść z domu latem
M jak malwy. Kwintesencja letnich kwiatów. Najpiękniejsze na tle starych, wiejskich chałup, ale przy śląskich familokach wyglądają również malowniczo. Musi mi to wystarczyć :)
N jak natura. Czas by nasycić się lasem, być blisko ziemi, poleżeć na trawie...
O jak ognisko. Nie grill - prawdziwe ognisko, z pieczeniem kiełbasy, a jeszcze lepiej - ziemniaków. I czarne paluchy po ich konsumpcji.
P jak pierogi z truskawkami i jagodami. Muszę namówić Tomka aby ulepił.
R jak ruch. Poruszanie się, przemieszczanie, bycie w ruchu. Wtedy najlepiej mi się myśli. Idealne połączenie to ruch na rowerze letnim wieczorem.
S jak schronisko. W górach, dwa lata temu w czasie wyprawy rowerowej w Bieszczady. I wieczorne leżakowanie na kupie, pod rozgwieżdżonym niebem. Snucie opowieści...
T jak taniec. Do rana, najlepiej gdzieś w Krakowie.
U jak usta. Uśmiech, usta, uwodzenie.
W jak wyjazdy. Gdzieś w znane, lub lepiej - nieznane. Uwielbiam jeździć i w jedno i w drugie. Blisko, daleko. Marzy mi się przejażdżka kabrioletem z rozwianymi włosami :)
Z jak zapachy. Duszne, intensywne, słodkie i upajające. Skoszona trawa, łąka po deszczu, maciejka, kwitnące lipy, rozgrzana skora wysmarowana specyfikami do opalania.
Podzielicie się swoim alfabetem lata?
Marta
Super alfabet! :) Czekam, aż boróweczki będą tańsze i też będę wcinać. :)
OdpowiedzUsuńja nie czekam, już wcinam :)
UsuńFajny pomysł z tym alfabetem. Nad swoim muszę się jednak dłużej zastanowić, ale z pewnością sobie taki spisze. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńzachęcam, z pewnością przeczytam!
UsuńSuper pomysł! :) Dla mnie C... byłoby jak czytanie książek - bo brakuje mi ich w ciągu roku :)
OdpowiedzUsuńta, ja zwykle latem nadrabiałam za cały rok :)
OdpowiedzUsuń