Są takie przedmioty, które przywołują wspomnienia natychmiast. Zwykła stolnica. Wyjmuję ją z miejsca w którym kiedyś stanie pewnie zmywarka i przypominam sobie babcię, od której ją dostałam. Potem skojarzenia pędzą już jak szalone, wymykając się spod kontroli. Jak babcia to i te wspaniałe kluchy z sosem, a może raczej omastą ze zesmażonej śmietany. Śmietany tak gęstej i tłustej, że łyżka pewnie stała . Prawdziwej wiejskiej śmietany. Babcia robiła do niej domowe kluseczki, takie cięte nożem, nieregularne w kształcie. Nie jak łazanki - kształt miały trochę bardziej podłużny. Ugotowane, ciepłe kluchy mieszała z tym śmietanowym sosem i posypywała wszystko twarogiem. O matko, jakie to było dobre. Jadłam tą potrawę zdecydowanie zbyt wiele lat temu, kiedy jeszcze nie w głowie były mi jakieś kalorie i cholesterole. Kto tam wtedy myślał o kaloriach?. Może czytelniczki "Kobiety i Zycia", ale i to nie jest pewne :). Zresztą, w kwestii tego dania nie ma sensu myśleć o kaloriach - porcja miała ich pewnie tyle co dla drwala. No cóż babcia miała chyba misję "Tuczymy Martę" :)
Zabawne . To właśnie tego typu przedmioty - takie kuchenne, domowe, najprostsze, zwykłe - wzbudzają we mnie intensywne wspomnienia, wywołując jakieś rozczulenie, chyba nawet nostalgię. Jak gliniany słój do kiszenia barszczu albo małosolnych. Ma chyba ze 40 lat, dostałam go od mamy, a mama od babci. Szczególną sympatią darzę też maminą makutrę, ale na nią pazurki ostrzy sobie Zuzia :)
Przedmioty, które niosą w sobie domowe skojarzenia. Przypominają kogoś drogiego, kto z miłością przygotowywał dla nas posiłek, pocił się przy kuchni, zapełniał po sufit spiżarnię lub piwnicę. Gotowanie jest takim wyrazem miłości, troski, zaangażowania, dbania o drugiego człowieka. Pokolenie mam i babć ma to we krwi, a ja odkrywam w sobie coraz bardziej...
Dzisiaj pół popołudnia piekłam ciasta by zabrać jutro do pracy. Chyba się zbyt mocno rozkojarzyłam przy tej stolnicy ... Ciasta wyszły niejadalne. Pierwszy raz mój wypiek wylądował w koszu :) Zdjęć brak. To powyżej z banku zdjęć u Jest Rudo.
Marta
O tak, takie przedmioty potrafią wywołać wspomnienia. Też tak mam. Jak ostatnio pisałam u siebie na mnie nawet ciach drożdżowe tak działa. lubię Twojego bloga. Bardzo lubię i nawet z cudzym zdjęciem :-)))
OdpowiedzUsuńmiłego dnia Ci życzę i wielu cudownych wspomnień
dziękuję Kavko :)
UsuńO, ja też się czaję na maminą makutrę i babciną stolnicę ;) Przedmiotów, które darzyłabym niezwykłym sentymentem nie mam być może za wiele, ale za to zeszyt z przepisami Prababci to mój największy skarb i nikomu nie daję go nawet dotknąć :)
OdpowiedzUsuńMoja Babcia też robiła takie kluski :)
och te kluski :) moja mama ma tez stos takich zeszytów, ale po Prababci to musi być rzeczywiście bardzo cenna sprawa.
UsuńJa mam wiele rzeczy, które przywołują jakieś wspomnienia, kojarzą mi się z jakimiś osobami. I gdy np. usłyszę jakąś piosenkę czy zwykła najzwyklejszą rzecz to przed oczami od razu mam sytuację. związaną z ta rzeczą, jakiś moment, jakaś osoba. Uwielbiam takie wspomnienia i na samą myśl od razu się uśmiecham :)
OdpowiedzUsuńJa też mam szereg rzeczy, które przywołują wspomnienia, a już najbardziej pamiątki w postaci obrączek ślubnych Moich Dziadków.
OdpowiedzUsuńszalenstwa-panny-matki.blogspot.com
to musi być piękna pamiątka :)
UsuńBabcia nie miała takiej misji, po prostu mocno kochała wnusie ;)) (Jak moja :))
OdpowiedzUsuńto była tajna misja :)
UsuńJak się ma takie perełki w swojej kuchni to się nie dziwię, że przywołują wspomnienia :)
OdpowiedzUsuń