Do wegańskiego pasztetu miałam już kiedyś jedną przymiarkę. Miało to miejsce wiosną ubiegłego roku, a rzeczony delikwent był prawie niejadalny. Bo choć włożyłam w niego kawał serca ( nie dosłownie - pasztet był z kaszy jaglanej), mnóstwo smakowitych dodatków i pół dnia czasu - na koniec szczodrze okrasiłam go mieloną gałką muszkatołową. I to był właśnie ten gwóźdź do trumny i sprawca jego niejadalności. No co tu dużo mówić - paskudny był i tyle. Miałam jednak ochotę na drugie podejście. Weekendowe wertowanie "Jadłonomi" zaowocowało pomysłem na pasztet z zielonej soczewicy. Bez ociągania się zatem - upiekłam.
Sama nie wiem, czy weganie robią ten pasztet, aby poczuć smak mięsa, czy może to mięsożercy w ogólnym zalewie mięsa średniej jakości, winni odwrócić się w stronę tegoż pasztetu? Jest przepyszny! Na świeżym chlebie lub bułce smakuje wyśmienicie. Tak - muszę to napisać. Smakuje i wygląda jak normalny pasztet. I żaden szarak nie musiał nam kruszec na balkonie... Pasztet bez rozlewu krwi to jest to!
Pasztet z zielonej soczewicy z "Jadłonomii "
Składniki:
2 szklanki ugotowanej zielonej soczewicy ( około 200 g suchej)
1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej ( 100 g suchej)
2-3 ogórki kiszone, pokrojone w drobną kostkę
cebula, ząbek czosnku, 2 ziarna ziela angielskiego, 2 liście laurowe
100 ml oleju
2 łyżki masła ( w przepisie w książce brak masła - ja wolę smażyć cebulę na maśle niż na oleju)
pół pęczka natki pietruszki ( w książce pół łyżeczki suszonej)
łyżeczka suszonego koperku
po pół łyżeczki suszonego majeranku, *cząbru, *lubczyku, *kolendry
sól i pieprz świeżo mielony
*2-3 łyżki sosu sojowego
* niestety tych przypraw oznaczony gwiazdką nie miałam w domu -dałam więcej majeranku oraz zieloną natkę pietruszki.
Cebulę posiekać w kostkę, wrzucić na masło, dodać ziele angielskie i liście laurowe i razem smażyć, aż cebula się zeszkli. Czosnek posiekać w talarki i dorzucić do cebuli. Przesmażyć razem przez około minutę, po czym usunąć liście i ziele angielskie.
Połączyć ze sobą soczewicę, kaszę jaglaną, cebulę z czosnkiem i olej, przyprawy i natkę pietruszki i zmiksować blenderem na gładką masę. Następnie doprawić solą i pieprzem i dodać pokrojone w drobną kostkę ogórki kiszone. Wlać masę do formy - keksówki. Piec w temperaturze 180 stopni przez 45 minut.
Przed podaniem dobrze wystudzić.
Cz robiliście kiedyś pasztet z soczewicy, albo inny niemięsny pasztet? Nie sądziłam, że to taka pychota.
Marta
Ja robiłam! I to dokładnie ten sam :) Wyszedł pyszny, a że robiłam na Święta, to rodzina dała się nabrać i wierzyć nie chcieli, że nie ma tam ani grama mięsa. Ja z kolei odkąd się kiedyś dowiedziałam, że w takim mięsnym pasztecie jest wątróbka, to już go nie tknę, także miła alternatywa :) Na Twoich zdjęciach wygląda tak smakowicie, że chyba go w weekend popełnię!
OdpowiedzUsuńSmacznego!
dokładnie - z powodzeniem może robić za mięsny i niejednego mięsożercę można nim "oszukać" :)
UsuńRobiłam z selera :). Ja chociaż jestem mięsożercą, to mam drugą połówkę wegetariańską, więc gotuję tak, żeby nas wszystkich zadowolić :). tego jeszcze nie próbowałam, ale wygląda smakowicie, no i soczewica jest bardzo zdrowa :))
OdpowiedzUsuńjest smakowity:) z selera nie robiłam - to dopiero pierwszy mój udany tego typu pasztet, ale seler jest warzywem przeze mnie dosyć niedocenianym, może zatem czas to zmienić...
OdpowiedzUsuń:) Ja uwielbiam :). Lubię seler również na surowo, często robię zurówkę z selera z orzechami :). A jutro ten pasztet z soczewicy :)))
UsuńŚwietny prosty przepis, ze składnikami, które bardzo lubię. Na pewno go wypróbuję.
OdpowiedzUsuńZnam i lubię soczewicę kanapkową. Tylko u mnie w wersji gotowanej, pyszota, pomysł z upieczeniem tez mi się podoba, może być smacznie
OdpowiedzUsuńw takim razie ja zapraszam na pasztet z cukinii :)
OdpowiedzUsuńhttp://codziennedrobiazgi.blogspot.com/2014/08/szaruga-niebo-powoli-zasnuwa.html