Pamiętam jak wiele lat temu mama powiedziała mi, że mam rękę do kwiatów. Owocem tejże ręki ( około 10-letniej wtedy ) była malutka fuksja, szczodrze obsypana kwieciem. Prawie pękłam z dumy. Poczułam się niczym mały stwórca, który pompuje życie w korzonki i pędy i otwiera stulone fuksjowe kielichy. Po ziemię do kwiatów chodziłam wtedy sama. Pamiętam, znajdowałam dla Mamy miejsca z idealnie czarną, żyzną próchnicą. Wiosną, w porze przesadzania kwiatów, dostawałam zamówienia na te specjalne misje. Na wsi nie istniała potrzeba kupowania ziemi do kwiatów w plastikowych worach. Na około było jej pełno. Cenne rady dotyczące uprawy roślin domowych dostawałam również od Babci. Była ona zwolenniczką nawiązywania dialogu z zielonymi lokatorami, miała też niezwykły dar podnoszenia do życia doniczkowych trupków. Te, motywowane ciepłym słowem, czułym babcinym dotykiem, a od czasu do czasu naturalnym nawozem spod ptasiego kupra, odradzały się choćby i z jednego listka.
Bez roślin doniczkowych nie jestem w stanie wyobrazić sobie swojego mieszkania. Jednym z punktów, który przyprawiał mnie o wielką radość w związku z ubiegłoroczną przeprowadzką do własnego mieszkania był przyrost liczby dostępnych parapetów. Zacierałam z radości ręce, że wreszcie bedzie miejsce na nowe doniczki. Mała dżungla w mieszkaniu to dla mnie efekt wcale nie na wyrost. Domowe oranżerie, z ukrytym wśród zielonych liści malutkim krzesełkiem, to wymarzone miejsce relaksu. Chciałabym mieć kiedyś takie... Duże i dorodne drzewka w domu - oliwkowe, palmy, fikusy - to genialna dekoracja i szczypta egzotyki w naszym klimacie.
Poza niezaprzeczalną funkcją dekoracyjną, jaką spełniają doniczkowe kwiaty, ważne jest również to, że ponoć świetnie oczyszczają powietrze w mieszkaniu. Pełno w nim różnych toksyn i zanieczyszczeń, z którymi świetnie radzą sobie niektóre odmiany. Draceny, fikusy, paprotki, wężownica czy palma ( u mnie bananowa) to te, które mam u siebie. Co chwilę przybywa jakiś sukulent. Niedawno wycyganiłam od Mamy pięknego aloesa, Tomek zaś dostał w "spadku" od koleżanki kaktusa, który zwie się wilczomlecz. Ale i tak najwięcej satysfakcji i dumy daje mi mój ukochany zamioculcas, który rośnie sobie u mnie już 5 lat.
Gdy słońce nawiedzi nasze mieszkanie - postaram się zrobić kilka zdjęć moich kwiatów. Dzisiaj zostawiam Was z pinterestowymi inspiracjami.
Macie rękę do kwiatów? A może w Waszym przypadku pozostają tylko kaktusy?
Marta
Gdy słońce nawiedzi nasze mieszkanie - postaram się zrobić kilka zdjęć moich kwiatów. Dzisiaj zostawiam Was z pinterestowymi inspiracjami.
bloodandchampagne.com |
aprilandmaystudio.blogspot.com |
Macie rękę do kwiatów? A może w Waszym przypadku pozostają tylko kaktusy?
Marta
Jakże znana mi jest Twoja opowieść!Moja Mama do tej pory mówi że mam rękę do kwiatów i gdy jeździłam do Babci na wieś ta powtarzała to samo zaganiając mnie do przesadzania kwiatów.Ale coś w tym musi być.Gdy wprowadziłam się do Opornika uratowałam jego benjamina po dziadku, którego dostał od zmarłego dziadka.A i storczyki mi się udało mieć piękne!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmi przekonanie, ze mam rękę do kwiatów bardzo dobrze robi, rośnie u mnie nawet grymaśna ponoć szeflera :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, benjamin mi tak szaleje, że szok!
Usuńpiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńU mnie kaktusowate, ale tak na prawdę tylko takie mi sie podobają ;) Piękne zdjęcia wybrałaś! POZDRAWIAM! ;)
OdpowiedzUsuńU mnie kaktusowate, ale tak na prawdę tylko takie mi sie podobają ;) Piękne zdjęcia wybrałaś! POZDRAWIAM! ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio królują
OdpowiedzUsuńsztuczne bukiety sztuczne kwiaty, które wspaniale ożywiają wnętrza.
Nie trzeba o nie dbać, a wyglądają zupełnie jak żywe.