Jak pracować nad swoją cierpliwością?
Cierpliwość. Szkoda, że nie kupuje się jej na kilogramy, albo nie doładowuje, jak stanu konta telefonu w bankomacie. Byłoby to dla mnie świetnym rozwiązaniem. A tak, niewyposażona w odpowiednio duże pokłady tej cechy, nie raz, nie dwa szargam nerwy na byle pierdołach. Chciałabym szybciej, sprawniej, rach ciach ciach i po sprawie. Ludowe mądrości, powiedzenia i przysłowia traktujące o czasie czy o czekaniu, nie zawsze trafiają do mojej natury. Taka już jestem. Może to nie patologiczna przypadłość, w końcu jakoś się z tym żyć da ( a nawet da się żyć ze mną ). Czasem bywa nawet trochę śmiesznie. Jestem np. mistrzem przedwczesnego wręczania prezentów. Rekord pobiłam chyba dwa lata temu, kiedy to urodzinowy prezent wręczyłam Tomkowi około tygodnia wcześniej ( tłumaczenie: po prostu wiedziałam, że sprawi mu on wielką radość i wprost nie mogłam się doczekać, by zobaczyć te emocje na jego twarzy). To właśnie moja niecierpliwość pewnie w jakiś sposób przyczyniła się też do tego, że dostałam się na studia psychologiczne. Bo choć wyniki z egzaminu były dla mnie niekorzystne i nie pozostało mi nic poza złożeniem dokumentów na inny kierunek, zdarzył się pewien "cud". Zmobilizowałam rodziców do pojechania ze mną ponad 300 kilometrów, na Uniwersytet w celu odebrania oryginałów dokumentów. Na miejscu - mając wgląd w swój pisemny egzamin wstępny, po przeliczeniu punktów okazało się, że zostały mi one źle policzone!!!! I to trochę ponad te brakujące do dostania się na listę osób przyjętych. W ten właśnie sposób, po napisaniu odwołania i poinformowaniu w nim o całym zajściu, po jego rozpatrzeniu po kilku tygodniach dostałam się na wymarzone studia. W czym tkwił haczyk odnośnie mojej niecierpliwości? A w tym, że wcale nie musiałam jechać tych 300 kilometrów po dokumenty, gdyż mogłam je otrzymać pocztą. No cóż, po prostu "zapomniałam" o to dopytać i dlatego była ta wielka rodzinna eskapada :)
|
Dlaczego na wakacjach dużo łatwiej być cierpliwym? |
Sama wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, jak pracować nad swoją cierpliwością, rozumianą w tym kontekście jako umiejętność czekania, odroczenia pewnych decyzji czy działań. Tak by nie działać pochopnie, pod wpływem emocji, które nie zawsze są dobrym doradcą. Bo choć czasami opłaca się być niecierpliwym, to cierpliwość jest jednak ważną cechą, np. obok systematyczności, wpływającą na powodzenie w realizowaniu długoterminowych planów i zamierzeń. Bez wątpienia łączy się również z tym, jak radzimy sobie z codziennymi mniejszymi i większymi stresorami. Przypomina mi się w tym miejscu, jak w ubiegłym roku czekałam dwa dłuuugie dni na wyniki ważnych badan. Dobrze poradziłam sobie z tym oczekiwaniem, a
stres przekułam na twórcze działanie. Wyszło z tego kilka ładnych naszyjników, które służą dobrze do dzisiejszego dnia. Umiejętność skupienia się na innym celu, przekierowanie uwagi, czy podjęcie innych - niezwiązanych ze sprawą działań - wydaje się być jednym z dobrych tropów - przynajmniej w moim przypadku. Bo jak już trzeba czekać, to wolę czekać aktywnie, robiąc coś sensownego. A rozluźnienie się i zredukowanie stresu można znaleźć chociażby w
muzyce,
spacerze do lasu czy parku, lub rozmowie.
O cierpliwości piszę również w kontekście bloga. Kilka razy chodziło mi po głowie zaprzestanie pisania, być może dlatego że założyłam sobie mało realne cele, albo w ogóle ich nie sprecyzowałam. Ale nie ma tak łatwo, chcę hartować ten swój charakter i rozprawić się trochę z tą niecierpliwą osóbką we mnie :)
A jak u Was z cierpliwością/ niecierpliwością? No szybko, szybko, ręka w górę :)
Marta
Niecierpliwość to moje drugie imie:)
OdpowiedzUsuńMoje drugie imię również. I taki narwaniec ze mnie. Ale dobra historia ze studiami:) A tak z ciekawości spytam, w jakim mieście je kończyłaś :)?
OdpowiedzUsuńw Katowicach :)
Usuń