Już z samego rana przypuściłam atak na katar, który w nocy kompletnie rozłożył mnie na łopatki. Około południa walka wciąż nie była wyrównana, jednak z tendencją wyraźnej poprawy po mojej stronie. Postanowiłam, że będę nieugięta i nie dam się pokonać jakiejś wrednej chorobie. Działam na kilku frontach i poza medykamentami z apteki, faszeruję się jeszcze zdrowym jedzeniem. Ponoć kasza jaglana pomaga w walce z katarem, gdyż łagodzi stany zapalne błon śluzowych. Postanowiłam przetestować to na swoim organizmie, aplikując jagły na śniadanie. Czy jej zbawiennie działanie na moje nozdrza dojdzie do skutku wciąż pozostaje pod wielkim znakiem zapytania, jednakże pewne jest, że po świątecznym obżarstwie takie lekkie i zdrowe śniadanie podziałało genialnie na moją psychikę. Zdecydowanie jagły górą w walce z kilogramami poświątecznych wyrzutów sumienia!! Organiczny i ekonomiczny środek rodem ze Społem o arcywybitnych walorach smakowych i leczniczych.
Tymczasem chciałabym się pochwalić, że mam swoją własną Jadłonomię - pięknie pachnącą świeżutkim drukiem. Ten gwiazdkowy prezent sprawił mi wielką przyjemność (gdyż w skrytości ducha i otwartości bloga) bardzo chciałam ją mieć pod swoim dachem. To zdecydowanie najpiękniejsza książka z przepisami w moich zbiorach. I choć weganką raczej nie zostanę, z wielu przepisów zamierzam skorzystać. Z pewnością nie będę trzymać się przepisów zbyt ortodoksyjnie, zatem parmezan z migdałów albo wegański majonez znajdą u mnie swoich tradycyjnych odpowiedników. Nie zmienia to jednak mojego bardzo pozytywnego odbioru tej książki oraz wielkiego uznania dla Autorki. Poza tym książka w zupełnie nieoczywisty sposób poprawiała nam humor podczas świąt. Otóż nasz rodzinny pies - Tosiek ( którego imię pochodzi od jego poprzednika Tofika), otrzymał dodatkowe imię inspirowane Jadłonomią . Rzecz jasna mowa o Tofurniku :) A może ktoś z Was również pod choinką znalazł Jadłonomię?
Tym razem jagły przygotowałam z tartą pigwą i bananem, orzechami włoskimi, jogurtem naturalnym oraz konfiturą malinową. Pigwa okazała się być całkiem smacznym substytutem jabłka w moim ulubionym przepisie na jaglankę.
Wspominany Tofurnik :)
A ten przepis pójdzie jako pierwszy do wypróbowania. Tomek uwielbia flaczki, których ja nie mam ochoty nawet tknąć. Mamy zatem kompromisowe ( chyba) rozwiązanie :). Flaczki z boczniaków.
Marta
Jaglanka z pigwą i bananem
Tym razem jagły przygotowałam z tartą pigwą i bananem, orzechami włoskimi, jogurtem naturalnym oraz konfiturą malinową. Pigwa okazała się być całkiem smacznym substytutem jabłka w moim ulubionym przepisie na jaglankę.
Wspominany Tofurnik :)
A ten przepis pójdzie jako pierwszy do wypróbowania. Tomek uwielbia flaczki, których ja nie mam ochoty nawet tknąć. Mamy zatem kompromisowe ( chyba) rozwiązanie :). Flaczki z boczniaków.
Marta
Też mam! Sprawiłam sobie sama pod choinkę, z lęku, że moje liczne aluzje jej dotyczące mogłyby byc nie wyłapane:D
OdpowiedzUsuńWiele przepisów już wypróbowanych, jestem wielką fanką (choć tez nie weganką;) )
wiadomo- najlepiej jest po prostu działać, aby mieć to co chcemy :)
Usuńja tez nie jestem weganką a jadłonomię chcę mieć:) jeszcze nie mam, ale to się zmini! jest na mojej liscie must have:)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, aby szybko zasiliła Twoja biblioteczkę
UsuńZ pigwa jaglanki jeszcze nie jadlam...moja ulubiona jest z gruszka i bananem, ale na pewno i twojej skosztuje, bo wlasnie cos czuje ze mnie chorobsko rozklada. Poki co popijam herbatke z imbirem, ale jaglanke zaraz nastawie, bedzie jak znalazl na rano :) No to zdrowka zatem!
OdpowiedzUsuńja tez po raz pierwszy i pewnie ostatni póki co, bo o pigwę nie jest łatwo już teraz.
UsuńMuszą być ciekawe przepisy w tej książce! :)
OdpowiedzUsuńowszem, sporo ciekawych przepisów, pewnie będę dzielić się swoimi próbami odtworzenia na blogu
Usuńświetna książka, polecam
OdpowiedzUsuń