22 sty 2015

A Ty ile wydajesz na czasopisma i gazety?

To był skomplikowany proces decyzyjny, trwający  kilka dni. Rozum walczył z sercem na noże. Zdrowy rozsądek zdawał się  górować nad tym niezrozumiałym przywiązaniem, by za chwilę popaść w zwątpienie, czy decyzja jest słuszna. Kolorowe i błyszczące okładki prosiły o jeszcze jedną szansę. Dawno przebrzmiałe trendy chciały być raz jeszcze dostrzeżone, przepisy wreszcie ugotowane a litery w reportażach  walczyły w kolejce o przeczytanie. Tak zwyczajnie, wysoki, potrójny stosik twoich stylów, zwierciadeł i innych takich chciał przenieść się ze mną do nowego domu. Bo przecież trzy pokoje, bo będzie miejsce i tak dalej. Przeprowadzka okazała się jednak nie lada wyzwaniem. Pakowanie,  kursowanie na trasie stary dom- nowy dom, znoszenie i wnoszenie tego całego cholerstwa, zdawało się nie mieć końca, wysysało z człowieka wszystkie soki i odbijało się czkawką. I mocno zrewidowało, co jest niezbędne i potrzebne, co jest do zabrania.   Z bólem serca i zakwasami w nogach i ramionach, pożegnałam się z trzema stosikami. Poszły na makulaturę. Po tym wszystkim poczułam się jednak lepiej. Bez celulozowego dobytku ponad miarę.

theberry.com





Zastanawialiście się czasem ile wydajecie na prasę? Zabawne, ja skrzętnie unikałam tych obliczeń - jakby to była jakaś skomplikowana matematyka, prawda? Dosyć często kupuję prasę. Nie wyobrażam sobie podróży pociągiem bez jakiegoś umilacza w postaci Elle, Bazaaru czy Zwierciadła. Lubię oddawać się przyjemności oglądania pięknych mieszkań w tych wszystkich czasopismach  wnętrzarskich. Relaksuję się przy planowaniu nowych posiłków z Kukbukiem, ciągnie mnie w stronę UST. Jak już wejdę do empiku to okazuje się, że znowu  jest coś zupełnie  nowego na tych  niezliczonych półkach z prasą. Nie wspominam nawet jaką siłę przyciągania ma dla mnie amerykański albo brytyjski Vogue z tą swoją ceną trochę z kosmosu. Lepi mi się do rąk jak diabli. Ale póki co nie ma siły na mój zdrowy rozsądek i vogów za 5 dych nie kupuję i kropka ( a argument, że będę trenować angielski jest póki co trochę za słaby- wiem bo sprawdziłam na innym czasopiśmie i to na mnie nie działa).  Pamiętam jak kilka lat temu, kiedy przez jakiś czas mieszkałam w Anglii, kupiłam sobie swojego pierwszego ( i ostatniego) Vogue'a i szczerze mówiąc byłam trochę rozczarowana. Spodziewałam się czegoś więcej, zaś ilość stron z reklamami była dla mnie sporym zaskoczeniem. Właśnie to przypominam sobie, gdy mam ochotę na ten dosyć ekstrawagancki wydatek.

Dlaczego o tym piszę? Przecież  nie mam kompletnie nic przeciwko kupowaniu prasy. Absolutnie nic przeciwko zaparzeniu sobie kubka pysznej kawy i ślęczeniu przez pół sobotniego poranka nad nowymi numerami ulubionych czasopism. Uświadomiłam sobie jednak jak dużo ich kupuję i ile na nie wydaję - czasami nie nadążając z ich czytaniem. Zdarzało się, że kilka tytułów z danego miesiąca leżało gdzieś na regale, a tu inna, śliczna buzia krzyczała już do mnie z  nowej okładki. Zawsze wtedy obiecywałam sobie, że jeszcze wrócę do wcześniejszych numerów. Jak myślicie, wracałam?

Postanowiłam trochę zmienić te praktyki. Zanim nie przeczytam wcześniej kupionego, nie będę dokładać do stosika nowych numerów. Nie mam na tyle czasu, by nadrabiać te wszystkie nieprzeczytane. A za  ich łączną cenę w niejednym miesiącu kupiłabym pewnie 1 droższą książkę. Z nimi nie miałam dylematu - brać czy nie brać przy przeprowadzce..  

A jak u Was w tym temacie?

Marta

20 komentarzy:

  1. Jestem w komfortowej sytuacji -w swoim sklepie mam m.in.prasę -wnetrzarskiej i twojostylowej nie kupuje nikr(króluje fakt;-), więc i tak są odsylane do dystrybutora -nie mam więc wyrzutów sumienia, że przeczytałam czyjąś gazetę przed nim,a w d o mu nie rosna stosy makulatury :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z prasą bardzo dlugo miałam jak Ty, jakieś trzy lata temu podliczyląm sobie wydatki i to mną zatrzęsło, tymbardziej, że gazety łakomie kupowałam, ale rzadko kiedy przeczytałam więcej niż 2-3 artykuły z każdej, raczej takie przeglądanie to było... Potem zaczęłam kupować tylko SENS i tak jest do dzisiaj, ale czasami skuszę się jeszcze na coś ekstra, np. ostatnio natknęlam się na magazyn wyjogowanych i byłam strasznie ciekawa, co zastanę w środku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SENSU nie znam w znaczeniu treści, ale kojarzy mi się z bliźniakiem Zwierciadła?

      Usuń
  3. U mnie podobnie, kupowałam dużo pism ogrodniczych i wnętrzarskich, gdy zobaczyłam, że półki w piwnicy niebezpiecznie zaczynają się zapełniać, przestałam kupować. Wnioski podobne poniesione wydatki finansowe nieadekwatne do otrzymywanych treści, zwłaszcza w porównaniu z książkami, czy albumami. Dużo ładnych zdjęć mało wartościowej treści, zdarza się czasami dobry przepis. W dobie Pinterestu, a także powiedzmy to głośno, możliwości obserwowania ciekawych blogów, kupowanie takich gazet stało się według mnie niepotrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, internet daje ogromne możliwości dotarcia do darmowych publikacji na świetnym poziomie, a na reklamach ze stron zarabiają zwykli ludzie a nie wielkie i bogate korporacje

      Usuń
  4. I to jest świetna myśl.. zamiast kupować gazety, których nie nadąża się czytać, to można te pieniądze odłożyć i po jakimś czasie kupić książkę - i w jej przypadku jest chyba większe prawdopodobieństwo, że się ją przeczyta ;)
    Ja na gazety dużo nie wydaję, może dlatego, że przeglądam/czytam te, które kupuje mama ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo wydatki zredukować - ja z prasy nie zrezygnuje, ale chce wydawać mniej i już to robię!

      Usuń
  5. Stare, przeczytane gazety warto oddać koleżance albo zanieść do fryzjera, zamiast wyrzucać na makulaturę. Można się też ugadać z koleżanką, że kupuje się gazety na spółę - wyjdzie taniej i moim zdaniem bardziej minimalistycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio kupiłam Women's Health i strasznie się zawiodłam. Niektóre artykuły ciekawe, jednak niektóre - czysta nuda. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. A u mnie na półce ciągle jeszcze stoi stosik gazetek z którymi żal mi się rozstać :-( Mam ten sam problem co Ty. Niestety u mnie ciągle wygrywa serducho. Mam nadzieję, że podczas przeprowadzki pozbędę się ich tak jak Ty :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie wszystkie gazety kolorowe z zeszłego roku zasiliły pojemnik z makulaturą :) Wyrwałam to, co chciałam przeczytać i po dwóch tygodniach również te luźne kartki trafiły do kosza. Oczywiście w stanie równie nieprzeczytanym, co wcześniej. A w tym roku mam silne postanowienie - nie kupuję prasy. Mam tyle książek, które mogę zabrać ze sobą w podróż, że wystarczy :) Zostawiłam sobie tylko jeden tytuł, który kupuję na spółkę i jest to miesięcznik - nie boli portfela prawie wcale. Podobne postanowienie dotknęło również książek - póki nie zniknie stosik z komody, nie kupię kolejnej nowej do przeczytania. Tutaj idzie mi już gorzej, ale walczę przynajmniej o ograniczenie zakupów.
    podrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z książkami mam podobne postanowienie, może nie aż tak drastycznie, ze wcale nie będę ich kupować, ale chce nadgonić z czytaniem tych ze stosika tak jak Ty.

      Usuń
  9. Kupuję regularnie 4 pisma, 2 typowo wnętrzarskie i dwa wnętrzarsko-kulinarno-lifestylowe. Ceny mają rozsądne, po więcej czasopism nie sięgam, więc nie mam wyrzutów sumienia. Te kupowane czytam od deski do deski, bardzo je lubię. Sterty dwie spore się uzbierały, ale na razie mi nie przeszkadzają, widmo przeprowadzki nade mną nie wisi, jednak gdyby to nie wiem czy bym się ich pozbyła. Może. POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skoro czytasz regularnie i od deski do deski, to wyrzuty sumienia nie maja nawet prawa się pojawić :)

      Usuń
  10. Często wydaję pieniądze na prasę, najczęściej na odmóżdżające kobiece czasopisma. Ale po pewnym czasie wycinam interesujące mnie strony (np z ćwiczeniami, przepisami czy z działu "podróże") i wpinam do segregatora. Resztę kolorowych stron wyrzucam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest to całkiem dobry pomysł na zbieranie inspiracji. Autorka bloga patchworkandco.com tworzy nawet takie specjalne zeszyty z inspiracjami, które wiele razy pokazywała na blogu, niektóre maja już kilka lat. Ja wkręciłam się w pinterest i tam sobie przypinam wirtualne inspiracje

      Usuń
  11. Jakoś nie odczuwam potrzeby kupowania co raz to nowszych numerów ;)
    Zazwyczaj kupuję kobiece gazetki w dwóch przypadkach:
    -długa podróż, jednocześnie nie opłaca się brać książki (bo za ciężka), np. lot samolotem
    -latem, kiedy wybieram się na plażę/ nad jeziorko/ poopalać - gazetka jest wtedy... takim moim niezbędnym elementem plażowania.
    W innych przypadkach nawet nie patrzę na gazety, kiedy jestem w sklepie ;)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedzenie Zakładników Codzienności oraz za Twój komentarz