26 sty 2015

Dlaczego warto mieć w domu kwiaty doniczkowe.

Pamiętam jak wiele lat temu mama powiedziała mi, że mam rękę do kwiatów. Owocem tejże ręki ( około 10-letniej wtedy ) była malutka fuksja, szczodrze obsypana kwieciem. Prawie pękłam z dumy. Poczułam się niczym mały stwórca, który pompuje życie w korzonki i pędy i  otwiera  stulone fuksjowe kielichy.   Po ziemię do kwiatów chodziłam wtedy sama. Pamiętam, znajdowałam dla Mamy miejsca z idealnie czarną, żyzną próchnicą. Wiosną, w porze przesadzania kwiatów, dostawałam  zamówienia na te specjalne misje. Na wsi nie istniała potrzeba kupowania ziemi do kwiatów w plastikowych worach. Na około było jej pełno. Cenne rady dotyczące uprawy roślin domowych  dostawałam również od Babci.  Była ona zwolenniczką  nawiązywania dialogu z zielonymi lokatorami,  miała też niezwykły dar podnoszenia do życia doniczkowych  trupków. Te, motywowane ciepłym słowem, czułym babcinym dotykiem, a od czasu do czasu naturalnym nawozem spod ptasiego kupra, odradzały się choćby i z jednego listka.

Tinke K Home





Bez roślin doniczkowych nie jestem  w stanie wyobrazić  sobie swojego mieszkania. Jednym z punktów, który przyprawiał mnie o wielką radość w związku  z ubiegłoroczną przeprowadzką do własnego mieszkania był przyrost liczby dostępnych parapetów. Zacierałam z radości ręce, że wreszcie bedzie miejsce na nowe doniczki. Mała dżungla w mieszkaniu to dla mnie efekt wcale nie na wyrost. Domowe oranżerie,   z ukrytym  wśród zielonych liści malutkim krzesełkiem, to wymarzone miejsce relaksu. Chciałabym mieć kiedyś takie...  Duże i dorodne drzewka w domu - oliwkowe, palmy, fikusy - to  genialna dekoracja i szczypta egzotyki w naszym klimacie.

Poza niezaprzeczalną funkcją dekoracyjną, jaką spełniają doniczkowe kwiaty, ważne jest również to, że ponoć świetnie oczyszczają powietrze w mieszkaniu. Pełno w nim różnych toksyn i zanieczyszczeń, z którymi świetnie radzą sobie niektóre odmiany.  Draceny, fikusy, paprotki, wężownica czy palma ( u mnie bananowa) to te, które mam u siebie. Co chwilę przybywa jakiś sukulent. Niedawno wycyganiłam od Mamy pięknego aloesa, Tomek zaś dostał w "spadku" od koleżanki kaktusa, który zwie się wilczomlecz. Ale i tak najwięcej satysfakcji i dumy daje mi mój ukochany zamioculcas, który rośnie sobie u mnie już 5 lat.

Gdy słońce nawiedzi  nasze mieszkanie - postaram się zrobić kilka zdjęć moich kwiatów. Dzisiaj zostawiam Was z pinterestowymi inspiracjami.

bloodandchampagne.com

aprilandmaystudio.blogspot.com

Macie rękę do kwiatów? A może w Waszym przypadku pozostają tylko kaktusy?

Marta

7 komentarzy:

  1. Jakże znana mi jest Twoja opowieść!Moja Mama do tej pory mówi że mam rękę do kwiatów i gdy jeździłam do Babci na wieś ta powtarzała to samo zaganiając mnie do przesadzania kwiatów.Ale coś w tym musi być.Gdy wprowadziłam się do Opornika uratowałam jego benjamina po dziadku, którego dostał od zmarłego dziadka.A i storczyki mi się udało mieć piękne!Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. mi przekonanie, ze mam rękę do kwiatów bardzo dobrze robi, rośnie u mnie nawet grymaśna ponoć szeflera :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie kaktusowate, ale tak na prawdę tylko takie mi sie podobają ;) Piękne zdjęcia wybrałaś! POZDRAWIAM! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie kaktusowate, ale tak na prawdę tylko takie mi sie podobają ;) Piękne zdjęcia wybrałaś! POZDRAWIAM! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio królują
    sztuczne bukiety sztuczne kwiaty, które wspaniale ożywiają wnętrza.
    Nie trzeba o nie dbać, a wyglądają zupełnie jak żywe.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedzenie Zakładników Codzienności oraz za Twój komentarz